Otarłem się niedawno o śmierć
Bardziej niż zazwyczaj
Na granicy stanął brzeg
Zaprzepaściło to mój zwyczaj
Przez szparę w oknie dopatruję się
Niezwykłości tego zdarzenia
W głowie słyszę dziwny dźwięk
Echo niedawnego przerażenia
W głowie jakby lustra wyrosły
Patrzy na mnie wiele oczu
Mówią do mnie szepty, głosy
Jakby przesądziły wartość mojego losu
Sekunda, nawet mniej
Tyle trwało przerażenie
Ale zatraciło tyle mnie
Jak niejasne porażenie
Powiem tylko jedno, moja droga
Wszystko minie, trzeba czasu
Odejdzie w spokoju nawet trwoga
A my pójdziemy, do czerwcowego lasu
Drogi Przyjacielu,
Znowu zrobiłem sobie długą przerwę. Powoli zima się kończy, tak samo jak i kończą się jej chłodne przemyślenia. Czas mija nieubłaganie, a ostatnio coraz częściej marzę o tym, żeby go odzyskać, cofnąć, zatrzymać. Ale nie jest to szczere marzenie, bo spotkało mnie tyle co złego, to dobrego. Niemniej chciałbym opowiedzieć o tym co może zdarzyć się podczas chwili nerwów, ignorancji i braku skupienia. Moja odpowiedź, to szara mgła, która unosi się czasem nad ciałem człowieka. Moja mgiełka oplotła mnie nieco ponad miesiąc temu. Byłem w drodze do domu i straciłem panowanie nad trajektorią jazdy. Po wyczerpujących kilku sekundach walki, gdy się poddałem widząc, że tej potyczki nie wygram mogłem mieć tylko nadzieję, że zobaczę się z osobami, które już nie goszczą na tym świecie. Posłucham co mają do powiedzenia. Opowiem jak mi tutaj było i jak bardzo żałuję, że tak to się skończyło. Ale nie, stało się inaczej. Odeszła moja przyjaciółka, która była ze mną do końca. Drzewo pośród pól, ostatnie przed dłuższą przerwą. Tak niewiele brakowało, a być może nie byłoby aż tak źle. Ale teraz nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Czasu nie cofnę, biegu zdarzeń nie zmienię, choćbym chciał. Lęki i strachy, które się pojawiły po tym zdarzeniu czasem są mocniejsze, czasem słabsze. Choć walczę, to nie wiem tak naprawdę z czym walczę. Nie wiem jak. Nie wiem co powinienem zrobić. Zbyt dużo w tym równaniu jest niewiadomych. Wiem tylko jedno, mam przy sobie osobę, która się nie odwróci ode mnie, daje mi poczucie stateczności, choć błądzę w tej mgle, która się nade mną roztoczyła w tamtym momencie, to zawsze jest ta osoba, do której mogę wrócić. Krzywdzę ją, choć kocham. Potrzebuję, a ona niczego nie żąda w zamian. Czuję, że do niej przynależę i nie miałbym jak się jej odwdzięczyć za ten czas, za jej starania i cierpliwość. Nie wiem nawet jak podziękować. Gdybym jej nie miał, a byłbym w obecnej sytuacji, to już dawno bym przepadł. A przepadłbym i żałował. Że skończyło się tak łagodnie i bez powikłań. Że skończyło się względnie lekko dla mnie. Że nie skończyło się dla mnie.
Alexander