Oddałem się bez najmniejszego wytchnienia
Oddałem się Tobie, moje ziarno przebudzenia
Wszak każdy płomień przypomina o żarze między nami
Gdzie piękno brzmień niesie się wraz z wronami
Każdy błysk Twoich oczu niesie uśmiech i młodość
Każdy dotyk moich rąk daje nieocenioną radość
Dźwięki doświadczam inaczej, bo liczą się słowa
Ważę moją myśl w zbawczej tonacji by była żywiołowa
Chodźmy dalej, spiesząc się powoli i dokładnie
Chwyć mnie za rękę, idziemy razem, no nie?
Drogi Obserwatorze!
Choć od dawna czuję się zbyt dojrzały jak na mój wiek. Wiem, że mam przemyślenia, które mijają się z moim pokoleniem, choć nie jestem tak unikalny jak kiedyś sądziłem. Od jakiegoś czasu drąży mnie uczucie, którego chyba się bałem. Zresztą powróciło mi wiele innych przemyśleń. Tych co uważałem, że są zagrzebane daleko i głęboko. Że ich już nie wykopię. Albo raczej, że nikt ich już nie wykopie. Jednak stało się inaczej. Istota z północy dzieli się swoim pięknym i łagodnym spojrzeniem, delikatnym uśmiechem i rozkosznym dotykiem, który rozpala mnie i daje nadzieję. Nadzieję, którą uważałem za martwą. Którą ktoś skutecznie zabił. Rozszarpał i wyrzucił, a ja się nauczyłem żyć bez niej. Czuję jakby właśnie ona została przywrócona do życia i znowu zacząłem marzyć. Piękne uczucie. Jestem melancholikiem i dość często popadam w chandrę. Mam po prostu ochotę siedzieć i odsunąć się od wszystkiego. Wiem, że nie tędy droga i to właśnie to potrafi zrujnować tyle rzeczy. Dlatego wolę kończyć drobne przygnębienie w jej ramionach, tak jak dzisiaj to miało miejsce. Jakie to wszystko potrafi być proste, prawda? Czemu wszystkie inne drogi, które wybierałem były tak bardzo kręte i nie do przejazdu, skoro istnieje możliwość, żeby to wszystko było bez niepotrzebnych zakrętów i intelektualnych labiryntów? Obserwatorze, czuję że odnalazłem to czego szukałem przez moje ostatnie życie.
Twój Alexander
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz