wtorek, 22 grudnia 2015

Bezsenność

Ostatni element
Ten, którego boi się przecież każdy
Niepiękna przestrzeń
Wewnątrz wypełnia pustkę ktoś ważny
Cisza
Powstaje przy pomocy głuchego krzyku
Chwila
By zamknąć rozdział w czasowniku
Chaos
W mojej duszy pełznie na przeciwko
Spokój
Wyparty z mojego umysłu płynie płytko
Litość
Żałośliwa chwila, sekret nie do ukrycia
Perspektywa
Umiejętność spojrzenia jakby nie było życia 


 Przychodzi zmrok. Zamykam oczy, ale sen nie przychodzi. Zbyt często to się dzieje. Ostatnio szczególnie irytuje. Piekący ból w oczodołach i ćmienie w głowie. Niby normalne, ale nie do końca. Do tego płuca się odzywają i nieprzyjazne myśli. Tak, noc nastała. Nieistotne czy jest pełnia czy nie. Dla mnie to nie ma znaczenia. Muszę być naprawdę zmęczony, żeby oddać się objęciom Morfeuszowym. Do tego ograniczona zdolność oddychania. 
 A co jeśli przyjdzie na mnie czas? - rozmyślam pod kołdrą. Absurd. Po chwili uśmiecham się w poduszkę. To wcale nie tak. Nie ma lekko. Ostatni Sprawiedliwy nie przychodzi na zawołanie, bez męki nie zabiera. Ale jakaś część mojej podświadomości chwyta się tej idei. Bo co by było jeśli jednak tak progresja się zapętliła? Przyszłość odeszła? Zostałoby tylko wspomnienie. Nic nie warte kwiaty, albo i nawet nie to. Jakie to przykre umrzeć na zimę. Zawsze ten motyw kojarzył mi się z dziewczynką z zapałkami. Swoją drogą kiedyś bardzo lubiłem tę bajkę. Chyba jedyna, jaką słyszałem w dzieciństwie, która pozwoliła mi się wzruszyć nad smutnym losem. Nikt o nią nie dbał. Została porzucona sama sobie, aż skończyły jej się środki do ogrzania siebie. Przykry jej los.
 Czy mam prawo się do niej porównywać? Nie, nie mam. Jestem w zupełnie innej sytuacji. Zresztą... co to są za myśli? No tak. Późnowieczorne rozmyślania nad istotą życia i luźne powątpiewania w chęć życia. Do tego ten zatkany nos. Mam ochotę coś z tym zrobić, ale nie mam już siły się ruszyć. Tak więc kaszlę w każdą stronę i obracam się na kolejny bok. Myślę o tym, co się mogłoby wydarzyć jak bym się cofnął o rok w tył. Co bym zmienił? Pewnie niewiele. Za krótki okres czasu. Musiałbym się cofnąć dalej. Zresztą, tyle razy myślałem już na ten temat. Tyle razy powstawały te nierealne scenariusze. Może dlatego tak lubię pisać? Żyję w świecie fantazji niespełnionej. Piszę te dramy i opisuję bohaterów, ich przemiany wewnętrzne. Z beznadziei na chęć działania. Żadne wciągające powieści akcji. Proste przemiany w woli do życia, chęci spełnienia i radości. To jest wszystko czego nam potrzeba, prawda?
 Gówno prawda. W tym momencie potrzebuję tylko snu. Mam ochotę oddać się błogiej nieświadomości, a czuję jak pot mnie zalewa. Po cholerę tak nagrzałem mieszkanie? Nie potrzebuję aż tyle ciepła. A może to nie przez temperaturę? Wiem, że i tak nie wstanę. Nie mam ochoty ani siły. Czekam, aż ze zmęczenia stracę przytomność. Ile to czasu mija, żeby oddać się pustce? Zdecydowanie za dużo. Żyjemy w naprawdę dobrych czasach, możemy mieć tyle rzeczy, o których nie śniło się naszym krewnym, możemy stać się kim chcemy, a oddajemy się lenistwu. W każdym razie ja się oddaję. Oddaję bez wyjątku. Nic się nie liczy oprócz wątku. Nie ma marzeń, co najwyżej są plany. Nie warto wierzyć w marzenia. Nie spełniają się. Nie moje. Moje marzenia są jak życzenia, lecz moje życzenia są nie do spełnienia.
 Teraz tylko chwila wytchnienia. Sen. Nic więcej. Taki jest plan.


Alexander

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz