niedziela, 20 grudnia 2015

Noc

Noc, a moja niemoc jak w kotle się gotuje
Czas, na moich biodrach pas lekko wiruje
Wiatr, za oknami kwiat, a dalej ciemny las
Chłód, nieczuły lód w sercu zagościł już raz

Widzę jak szron na oknach powoli osiada
Śnieg wiruje, dokąd ja pójdę? Tak nie wypada
Zamknąłem drzwi, nie wydostanę się stąd
Nie chcę uciekać, ogrzeję mój ostatni kąt

Cienie się dłużą, świece gasną,
Strach wycieka przez pęknięte szyby
Nim wrota do serca się zatrzasną
Widzę te co wyrządziłem krzywdy

Nie powstanę już stąd wcale, ale
Napiszę list, tylko do Ciebie, dalej
Ciągnę te słowa, niczym ścięta głowa
Nie powinienem już mówić, została połowa

Nieistotne myśli już nigdy nie wyśnią się
Tuszem napiszę, wykreślę słowa, zapomnę Cię
Zostaną po mnie tylko kartki, wersy i paski
Nic Cię nie wróci, jak zwiędłe z polany kwiatki


Drogi Obserwatorze!

Tak więc nawiedza nas kolejna noc. Jak codziennie. Dzień się kończy, zabiera swój ostatni blask słońca, tej marnej gwiazdy co świeci nad naszymi głowami odkąd każdy z nas sięga pamięcią. Nastaje mrok oświetlany światłem odległych konstelacji. Daje natchnienie. To właśnie dzięki niej ruszyło wiele nauk. Astronomia, filozofia, inżynieria. Gdyby nie było nocy, to ludzie nie zaczęliby się zastanawiać nad tym czy jesteśmy sami na świecie. Gdyby nie było nocy, to właśnie co by nas skłoniło do odkrywania świata? Przekraczania granic?
Właśnie o tym chciałbym napisać. O przekraczaniu granic. Kiedyś usłyszałem tekst "Zrzucam kaganiec i przekraczam cień wrót". Niczym przejście z ciemności w jasność. Przekroczenie granicy cienia, aby wejść w oświetloną część życia. Od jakiegoś czasu właśnie w ten sposób się czuję. Przekroczyłem wrota. Niejedne, o nie. W tym roku było mi dane przekroczyć ich naprawdę sporo. Niektóre wrota przytłoczyły mnie swoim ciężarem, inne otworzyły się niemal same. Nie każda droga była odpowiednia. Nie każda była właściwa. Nieraz musiałem ganiać za cieniem, żeby znowu wydostać się na powierzchnię. Przestaję milczeć. Po prostu idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą. - jak to kiedyś napisał Tadeusz Miciński.
Nie, nie zawsze jestem taki. Kto by wytrzymał siedzieć w kącie stelażu melancholii? Przytoczę też inny wiersz:
Śmierć

(Kto widział od takiego słowa zaczynać wiersz
Nie lepiej od razu 
Się powiesić)
Tak to się kończy. Jeśli śmierć gości w głowie to są tylko dwie drogi. Niemniej nie zamierzam rozpisywać się nad żadną z nich. Swojego wyboru dokonałem. Wystarczy założyć odpowiednią maskę i mogę być zupełnie kim innym. Bez skrupułów udawać kogoś kim nie jestem, a potem tą osobą się stawać. Ta część duszy jest moja, te zachowania są całkiem moje, te miny, teksty, styl bycia. Czy to nie ja? Takiego mnie przecież będą niektórzy pamiętać. I może lepiej? Może jednak powinno się ograniczać swoją wiedzę tylko do siebie? Brzmi egoistycznie, prawda? Może trochę.
Zdecydowanie za dużo "może" występuje w tym monologu. Ale, drogi Obserwatorze, masz zaszczyt widzieć u mnie pewną przemianę. Jeszcze rok temu byłem kimś zupełnie innym.
Dzisiaj mija pewna rocznica. Gdyby nie okoliczności tego co zdarzyło się potem, to byłaby to całkiem wesoła data. Przyjaźnie się kojarząca. Ale tak nie jest. Zbyt wiele się zmieniło. Ile bym dał, żeby się cofnąć o rok. Ale ile każdy z nas by właśnie dał, żeby się cofnąć o jakąś jednostkę czasu, prawda?
Niemniej trzeba będzie dumnym krokiem iść bez twarzy w kolejny dzień. Owszem. Nie mam twarzy, ale mam całą garderobę masek. Tym akcentem skończę swój wywód. Nic z tego dobrego nie będzie jak zacznę ciągnąć to dalej. Tylko smutek i żal.

Alexander

2 komentarze:

  1. A mnie się wydawało, że bez twarzy to 'bez godności', taka moja interpretacja.

    I tak, cofnąć się albo zmienić bieg historii.
    Ale musi nam wystarczyć pamięć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem "bez twarzy" ma wiele interpretacji. W tym przypadku to jest osobowość. Ta prawdziwa. Tak ja to rozumiem.

      Usuń