Nawet kiedy jutro odbierze mi wszystko
Nie ugnę się pod ciężarem mych myśli
Wicher wszelkich chęci ugrzązł gdzieś nisko
Moja niemoc wraz z nadzieją na drzewie wisi
Nie dane mi jest spotkać Ciebie, moja droga
Droga moja wypadła gdzieś zupełnie indziej
Dana mi jest jedynie zaprzepaszczona trwoga
Moje serce przy płucach jak nigdy są bliżej
Już całkiem zimne i twarde, jak stal czy kamień
Nieistotne w brzmieniach smutne słowa
Błękitna, lecz w szarej skazie pamięć
O Tobie, o mnie, pusta jak moja głowa
Drogi obserwatorze!
Dzisiaj jadąc pociągiem patrzałem na widok za oknem. Nie skupiałem się na niczym, zupełnie jakbym po prostu odbierał energię, którą dzisiejszy dzień oferował. A z racji tego, że na szybie perliło się mnóstwo kropel deszczu, a za nią krajobraz był dość szary, to humor dość błyskawicznie mi się udzielił. Do tego przemoczony siedziałem przyciskając nos do okna. Poczułem, że muszę zapisać kilka moich nieskładnych myśli na telefonie (chociaż wolę tradycyjne metody, to jednak z ograniczeń fizycznych niestety musiałem ograniczyć się do kieszonkowego komputera). Tak więc powstał ten tekst, który podałem wyżej.
Ostatnio miota mną, nie jestem pewny, w którą stronę chcę w ogóle pójść. Cały ja. Zawsze chcę czegoś więcej, ale boję się. Cholerny strach paraliżuje czyny, nie pozwala dalej trwać, iść do celu. Nawet kiedy zacznę, to tworzy się mur. Nieistotne co zrobię, ile cegieł nie wybiję, to pojawiają się nowe. Przez to zazwyczaj psuję relacje, przez to nie potrafię utrzymać tego co naprawdę ważne w życiu. Chciałbym móc to zmienić w jakiś sposób. Jeszcze raz, przecież sposób znam tylko nie mam już siły, tylko nie wiem jak - jak to kiedyś zaśpiewał Rogucki.
Alexander
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz